Wirtualna woda
Wirtualna woda jest, jak najbardziej realna. I staje się towarem deficytowym. Wyjaśniamy też, jak postępować z armaturą łazienkową po remoncie.
Wakacje i lato to nie tylko czas upałów, ale i remontów, więc na początek kilka słów o tym, jak postępować ze zużytą armaturą łazienkową. To zależy od jej wielkości. Starą baterię łazienkową, czy fragment plastikowej rury możemy wrzucić do pojemnika na plastik i metale, ale już wannę, brodzik, czy kabinę prysznicową trzeba przywieźć do jednego z PSZOK-ów. Podobnie postępujemy z pralkami, czy suszarkami. Wszystkie te sprzęty są gabarytami i PSZOK-i są im właśnie dedykowane. W żadnym razie nie zostawiajmy ich pod boksami śmietnikowymi, bo będą „straszyć” tygodniami. Firma (GPK Głogów) odbierająca odpady opróżnia pojemniki; nie sprząta i nie opróżnia boksów śmietnikowych ze wszystkich sprzętów, które tam zalegają. W przypadku odpadow budowalnych najlepiej jest zamówić kontener. Kontener na odpady na pewno ułatwi remont. Pojemniki na odpady są różnej wielkości i każdy inwestor na pewno wybierze odpowiedni kontener dla siebie.
Woda staje się towarem deficytowym. Naukowcy operują też pojęciem „wirtualnej wody”, gdy opisują zjawiska związane z jej niedoborem. Pojęcie to dotyczy każdego z nas. Chodzi o to, że każdy człowiek używa wody w dwójnasób. Po pierwsze, bezpośrednio – w napojach, podczas gotowania, mycia, prania, podlewania. Po drugie, pośrednio – konsumując towary. Dla przykładu, kupując opakowanie jajek zużywamy 3,3 tys. litrów wody potrzebnych do ich produkcji. Jedna para jeansów wymaga użycia 11 tys. litrów wody, a produkcja komputera ok. 20 tys. litrów!
Co może zrobić każdy z nas? Po pierwsze, wskazana jest oczywiście oszczędność. Unikanie mycia naczyń pod bieżącą wodą, załączanie urządzeń AGD z pełnym wsadem, korzystanie z prysznica zamiast wanny, to oszczędności dla naszego portfela i zysk dla środowiska naturalnego. Po drugie, próbujmy magazynować wodę opadową tam, gdzie jest to możliwe – na działkach i w ogrodach przydomowych. Po trzecie, ograniczajmy potrzeby. Jeśli nie konsumpcyjne, to choćby te, związane z otoczeniem. Przykładowo, sam nie podlewam trawników i stawiam na rabaty, w których sadzę rośliny odporniejsze na długotrwałe niedobory wody.